Radom w PRL – Pan tu nie stał!

Zakupy choinki w PRL w Radomiu

10 grudnia, tradycyjnie już, jak to z początkiem ostatniego miesiąca w roku – cofamy do najbardziej barwnych opowieści i historii z czasów PRL. Te nasze spotkania zawsze cieszą się wielkim powodzeniem i sympatycy za każdym razem wyczekują czym tym razem ich zaskoczymy.
Spacer rozpoczyna tradycyjnie – spotykamy się przed dawną siedzibą partii, gdzie czeka na nas jej przedstawicielka – pierwsza kobieta na stanowisku sekretarza. A może powinniśmy powiedzieć – sekretarzycy? W każdym razie, najważniejsza z ważnych! Wita naszych gości i zapowiada co nas czeka po drodze i rozdaje bezcenne – kartki na zakup choinki, zaproszenia na zabawę i wiele innych. Ale, nie zdradzajmy na początku, idźmy po kolei!

Świąteczne zakupy w PRL

Przechodzimy pod dawną Cepelię. Poznajemy historię tego miejsca, a następnie troje uczestników spaceru otrzymało zapakowane w szary papier pakunki. W końcu nie może być świąt bez prezentów! Skoro ten punkt już mamy, czas na kawę i pomarańcze. W tym celu zmierzamy do miejsca, gdzie mieściły się najznamienitsze Delikatesy. Każdy może poczuć tutaj zapach świąt. Aromat pomarańczy i kawy roznosi się po całej okolicy!

Choinka czy śledź?

Przechodzimy bliziutko, bo pod Dom Towarowy SEZAM. Gdzie zaskakuje nas mężczyzna – znany niektórym – Marian. Wybiega zziajany i mówi, że to już ostatnia z choinek, jaka została mu na sprzedaż. Żeby było sprawiedliwie, obdziela kilka osób, płacących kartkami, pojedynczymi gałązkami. To oczywiste, że musi być sprawiedliwie i po równo. No, chyba, że dla kogoś nie starczyło. Ktoś z tłumu pyta co z karpiem. W końcu to obowiązkowy punkt Świąt! Spróbujmy zatem. Kierujemy się na ulicę Focha, do Centrali Rybnej. Na miejscu czeka na nas kierownik. W dość oschłym tonie informuje, że gdzie my chcemy karpia na chwilę przez Wigilią! Może nas poratować jedynie zeszłorocznymi solonymi śledziami. Jak namoczymy, to na Wigilię MOŻE będą nawet zjadliwe. Ale gwarancji nie daje. Co począć – lepszy rydz, czy tam śmierdzący śledź niż nic!

Następny nasz punkt do odwiedzenia – Hotel Europejski. Ponoć uda nam się dostać trochę węgla. Wszak w zimnie nie będziemy siedzieć. Po nawoływaniach z bramy wybiega Henio i wręcza za pakiet kartek, wiaderko węgla. Mamy tu jeszcze jeden interesik do załatwienia – zabierzemy Lutka! Będzie wodzirejem na naszej zabawie. Lutek co prawda zbyt atrakcyjnie się nie prezentuje. Wytoczył się zamaszystym krokiem z bramy – dla niego ten wieczór zdążył zacząć się już na dobre! Ale nic to, zapewnia, że to drobiazg i przecież jest gotowy!

Trochę kultury!

Po drodze do sali balowej zatrzymujemy się jeszcze pod księgarnią Sonet. Krzysztof opowiedział nam historię tego miejsca, a następnie, udało się wydębić od ekspedientki trochę kolorowej bibuły. Będziemy mogli udekorować naszą salę pięknymi łańcuchami! „Nie będziemy przecież siedzieć o suchym pysku!” oznajmia Lutek i prowadzi nas do grubej meliniary, która na Szewskiej dystrybuuje nienajgorsze trunki. Szefowa ma gest, udaje się nam wymienić kartki na czekoladę i węgiel za trzy flaszeczki „Ambrozji Radomskiej”. Teraz mamy już wszystko, co potrzebne, a i miejsce naszej wieczornej zabawy, tuż za rogiem.

Zabawa choinkowa ze Świętym Mikołajem

Nieco zmarznięci docieramy na miejsce. Wejścia strzeże mundurowy. Każdy z uczestników musi okazać się bonem na zabawę choinkową.
Udało się! Wszyscy weszli i zabrali się za przygotowanie łańcucha. Czekał też Mikołaj z podarkami dla najbardziej wytrwałych i uważnych uczestników spaceru. A później już zabawa przy hitach tamtych lat, gorąca herbatka i smakołyki umilające wieczór. Na zakończenie wielu z uczestników zapewniło, że zaczynają już odliczać czas do kolejnego spaceru w klimacie PRL!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *